wtorek, 18 lutego 2014

ROZDZIAŁ 7

 Do domu wróciłam najedzona i w całkiem dobrym nastroju po spotkaniu z Niallem. Na wyszykowanie się do klubu miałam ponad półtorej godziny. Myślałam, że to sporo czasu. Jednak ledwo się wyrobiłam, przygotowywanie szło mi bardzo wolno. Megan zadzwoniła do mnie o wiele szybciej niż myślałam.
- Czekamy pod twoim blokiem.
- Będę za pięć minut – powiedziałam i rozłączyłam się, pośpiesznie wrzucając telefon do mojej torebki.
Dokończyłam robienie makijażu, narzuciłam na siebie płaszcz, założyłam szpilki i wyszłam z mieszkania. Przy moim bloku od razu zobaczyłam samochód Marka i szybko udałam się w jego kierunku.
- Kochana, nawet nie wiesz co bym z tobą zrobiła gdybyś była facetem albo lesbijką... Wyglądasz jak chodząca seks bomba, ta twoja dietka daję zajebiste efekty!
Megan odezwała się już w momencie kiedy otwierałam drzwi od pojazdu. Miała na sobie strasznie krótką sukienkę w cekiny, strasznie się świeciła. Moje przypuszczenia były słuszne, dziewczyna z pewnością była już nieźle pijana. Miałam nadzieję, że w takim stanie wpuszczą ją do klubu.
Jej komplementy świetnie podziałały na moje ego. Tej nocy chciałam wyglądać inaczej, lepiej. Nieco zaszalałam z makijażem, postawiłam na bardzo mroczny smoke-eyes. Usta pociągnęłam czerwoną szminką. Miałam na sobie granatową sukienkę. Była to jedna z rzeczy kupionych z okazji mojej nowej figury. Strasznie opinała moje ciało, ale nie było to nic złego. Moja figura była całkiem w porządku, a dzięki ćwiczeniom i diecie stawała się coraz lepsza. Przed wyjściem z domu przyglądałam się sobie w lustrze. Wyglądałam naprawdę dobrze, chociaż trochę jak nie ja. Jednak nie przeszkadzało mi to bo czułam się doskonale, zupełnie jakby otwierał się jakiś nowy rozdział w moim życiu.
- Postanowiłam wreszcie ubrać moją najkrótszą i najbardziej obcisłą sukienkę.
- I twoją najlepszą! Wyglądasz zajebiście, mała.
Dziwnie to zabrzmiało z słów mojej koleżanki która była ode mnie niższa o dobre dziesięć centymetrów i o wiele chudsza, ale przemilczałam to. Postanowiłam się skupić na tym, że tego wieczoru może wreszcie poznam kogoś nowego i spędzę z nim jedną, niezobowiązującą noc. Ta przerwa w seksie sprawiała, że byłam jeszcze bardziej napalona. Zaczynałam naprawdę tęsknić za moimi przygodami, a nie mogłam już dłużej stać w miejscu i czekać na niego.
Oparłam głowę o samochodową szybę i zaczęłam przyglądać się widokom za oknem. Było dosyć późno więc wszystkie świąteczne lampki paliły się, a do tego dochodziły jeszcze światła uliczne. Na dworze musiało być strasznie zimno, widziałam ludzi w czapkach na głowie i szalikach. O ile w ogóle jakiś widziałam. Było po dwudziestej pierwszej, raczej mało osób o tej porze spacerowało po ulicy w środku tygodnia. Widziałam kilku mężczyzn i parę kobiet z psami, zakochane pary, jedną matkę z dzieckiem... Niewiele jak na dystans paru kilometrów.
- Jesteśmy na miejscu.
Na dźwięk głosu Marka, oderwałam się od szyby. Jego dziewczyna po zobaczeniu tego zaczęła głośno chichotać. Postanowiłam zignorować głupie zachowanie mojej koleżanki i skupić się na moim celu, dzisiejszej nocy.
Wyszliśmy w trójkę z samochodu. Do końca tygodnia nie miało być już żadnych zajęć ze względu na egzaminy w przyszłym tygodniu. Megan pewnie stwierdziła, że teraz, w środku tygodnie nie będzie tutaj żadnych tłumów. Ja też tak myślałam. Obie się pomyliłyśmy, kolejka przed budynkiem była okropnie długo. Mark proponował ustawienie się w niej, ale razem z Megan wyśmiałyśmy jego pomysł. Od razu pokierowałyśmy się do ochroniarza przy wejściu.
Moje obawy na temat czy moja koleżanka zostanie wpuszczona do klubu w takim stanie natychmiast zniknęły. Dziewczyna miała chyba ogromny talent to udawania stanu trzeźwości przez jakiś czas bo wszyscy, łącznie z nią, zostaliśmy bezproblemowo wpuszczeni do środka. Pomógł w tym też mój strój, wyraźnie spodobał się ochroniarzowi czyli mężczyźnie w średnim wieku.
Weszliśmy do klubu ogromny drzwiami i już od wejścia uderzył mnie zapach spoconych ciał i alkoholu. Było tutaj całe mnóstwo ludzi. Od tego momentu postanowiłam zacząć działać już sama. Oddaliłam się od moich zakochanych znajomych. Oni chyba nawet tego nie zauważyli bo zajmowali się sobą nawzajem. Zostawiłam mój płaszcz w szatni, ale torebkę postanowiłam zabrać ze sobą. Czułam się bezpieczniej z telefonem pod ręką, paroma kosmetykami, kluczami do domu i nieco pogniecioną wizytówką od Nialla. Co do ostatniej rzeczy to do końca nie wiedziałam po co mi ona. Po prostu miałam dziwne wrażenie, że może mi się przydać.
Po odłożeniu mojego okrycia od razu pokierowałam się do baru. Zamówiłam dwa kieliszki wódki wymieszanej z sokiem cytrynowym i wypiłam je najszybciej jak mogłam. Cholernie paliły w gardło i czułam nieprzyjemny smak na języku. Mimo tego przyniosły oczekiwany efekt. Dzięki nim powoli zaczynałam zapominać. O nim, o rozmowie z Irlandyczykiem, o moich rodzicach, o egzaminach...
Miałam dosyć mocną głowę, ale odzwyczaiłam się od picia alkoholu dlatego na początku zakręciło mi się w głowie. Na szczęście, po chwili wszystko wróciło do normy. Miałam już zamawiać trzecią kolejkę, ale nagle usłyszałam gruby głos który z pewnością był skierowany do mnie.
- Taka ładna dziewczyna, a siedzi przy barze sama jak palec. Może potrzebujesz czegoś ode mnie, słońce?
Gwałtownie odwróciłam głowę w lewo. Koło mnie siedział mężczyzna, na oko mógł mieć nieco ponad trzydzieści lat. Miał zdecydowanie za długie blond włosy, które były strasznie przetłuszczone i kompletnie nieułożone. W jego spojrzeniu było coś dziwnego, przerażało mnie. Nie mogłam znieść widoku tych ciemnych oczu, prawie czarnych, które niesamowicie kontrastowały z jego włosami.
Uważnie mi się przyglądał, uśmiechał się pod nosem patrząc na mój strój. Z początku pomyślałam, że to podrywacz. Chciałam go wyśmiać za te nieudolne starania. Nie był zdecydowanie w moim typie, poza tym był o wiele starszy. Ale z jakiegoś powodu pomyślałam, że może mu chodzić o coś innego niż seks. Coś w jego postawie, w całym zachowaniu... Był podejrzany. Spodziewałam, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Jednak mimo to zdecydowałam się pociągnąć rozmowę dalej.
- Co masz na myśli?
Mężczyzna uśmiechnął się, ukazując przy tym swoje obrzydliwie żółte zęby. Wyjął z kieszeni malutki foliowy woreczek. W środku znajdowało się parę malutkich pastylek. Niektóre były zielone, a inne niebieskie lub czerwone. Wiedziałam doskonale co to było. Na ich widok zrobiło mi się trochę niedobrze i natychmiast pożałowałam swojej decyzji o ciągnięciu rozmowy dalej. Mogłam go przecież po prostu olać...
Lubiłam dobrą zabawę, chodzić na imprezy i pić na nich alkohol. Czasami paliłam, ale tylko od czasu do czasu. Zdarzało się to czasami na przerwie z kawiarni z Pauline albo na jakieś imprezie w klubie. Jednak nigdy nie było to nic poważniejszego niż zwykły papieros. A o jakiś innych używkach nie było mowy... W liceum ludzie proponowali mi ecstasy lub inne podobne świństwa, ale zawsze odmawiałam. Była to złota zasada której się trzymałam, bez względu na wszystko. Wiedziałam, że te wszystko jest jedną wielką ściemą. Te wszystkie dopalacze i inne gówna wcale nie poprawiały samopoczucia. O tak, może na samym początku tak. Ale później zaczynała się równia pochyła, która mogła doprowadzić na samo dno... Widziałam to na własne oczy co się dzieje kiedy się posunie trochę za daleko. Nie chciałam tego doświadczyć sama dla chwili energii. Nie potrzebowałam żadnych dodatkowych napędów.
- Dla ciebie za darmo – starał się mnie zachęcić, a uśmiech wciąż nie schodził z jego obrzydliwej twarzy.
- Dziękuje, ale nie skorzystam.
Chciałam go kulturalnie spławić i odwróciłam głowę z powrotem w stronę baru. Nie podziałało. Musiał być albo pozbawiony kultury, albo po prostu zażył trochę swoim ''magicznych tabletek'' skoro nie wyczuł mojej aluzji. Chwilę później poczułam jego oddech na moim lewym policzku. Pachniał fajkami, potem i jakąś tanią wodą kolońską. Ta mieszanka nie była przyjemna dla mojego węchu.
- Wyglądasz na taką która chciałaby zapomnieć o pewnych sprawach i po prostu spędzić miło czas w towarzystwie jakieś przystojniaka. A to co trzymam w ręku może ci w tym zdecydowanie pomóc - zaczął, a ja starałam się nie reagować na jego słowa. - Masz dość tego nudnego studenckiego życia w trakcie zaliczeń i postanowiłaś pójść do klubu się trochę wyluzować, zabawić? Znam to, sam to przeżywałem. Te egzaminy potrafią wykończyć człowieka. A może twój kochany chłopaczek ciebie zostawił dla jakieś głupiej blond lali i szukasz kogoś kto go godnie zastąpi...?
Chuj o mnie wiesz, chuj o mnie wiesz... Powtarzałam w myślach te słowa jak jakąś mantrę i starałam się w nią uwierzyć. Pożałowałam, że nie ma tu Megan. Gdyby była przy mnie zapewne już ten obleśny typ już dawno by sobie poszedł.
- Nic nie mówisz, wiem co to oznacza. Albo opowiadam straszne głupoty, albo mam po prostu rację. Jednak skłaniałbym się ku tej drugiej opcji. I myślę, że taka jest prawda - mężczyzna zaśmiał się złośliwie. - Nie martw się, skarbie. Koleś był albo głupi, albo ślepy. Jak można zostawić taką dziewczynę jak ty...?
- Mógłbyś się wreszcie ode mnie odpierdolić!?
Nieco zdziwiło mnie to co zrobiłam, nie spodziewałam się po sobie takiego wybuchy. Nie powinnam tak reagować, ale mogło być jeszcze gorzej. Miałam go ochotę uderzyć i wykrzyczeć mu w twarz, że wystawia ludzi na praktycznie pewną śmierć. Ale nie zrobiłam tego. Po prostu wstałam z krzesła i przypatrywałam się mężczyźnie. On patrzył na mnie zszokowany.
- Może inne dziewczyny nabiorą się na takie akcje, ale ja nie jestem wśród nich. Nie potrzebuje tego wszystkiego. Nic o mnie nie wiesz i swoimi ''magiczne tabletki'' nie pomogą w rozwiązaniu moich problemów – dodałam starając się aby mój ton był spokojny, ale również stanowczy.
Przez chwilę czułam się wyczerpana. Nienawidziłam tego wszystkiego, tych typów którzy sprzedawali te pieprzone prochy. A jak się miały czuć bliskie osoby ludzi którzy zaczęli właśnie tu, na imprezie takiej jak ta. Dla niektórych może to były jednorazowe sytuacje, ale niektórzy kończyli gorzej, znacznie gorzej... Ale nie chciałam o tym myśleć.
Oddaliłam się w stronę parkietu, postanowiłam zniknąć w tłumie aby mężczyzna mnie już więcej nie znalazł. Na szczęście, dosyć szybko zniknął z mojego pola widzenia. DJ akurat puszczał jakąś chwytliwą piosenkę więc po prostu zaczęłam tańczyć w jej rytmie. Torebka ciążyła mi lekko na ramieniu. Była mała i nigdy mi nie przeszkadzała, ale tego wieczoru była strasznie irytująca. Postanowiłam się tym nie przejmować. Byłam na samym środku parkietu i po prostu miałam się dobrze bawić. Czułam na sobie spojrzenia niektórych osób. To też mnie nie obchodziło, przez chwilę chciałam po prostu potańczyć sama.
Minęło dobre pół godziny, jeśli nie więcej i postanowiłam udać się na chwilę do łazienki. Zaczynało mi się robić duszno. Poza tym niedobrze mi było od zapachu alkoholu i potu. Ludzie wokół mnie nie wyglądali tak pięknie, byli już mokrzy chociaż sama pewnie nie prezentowałam się już nawet w połowie tak dobrze jak na początku.
Na szczęście nie było kolejki do łazienki, a w środku były tylko dwie dziewczyny które po chwili wyszły. Wyjęłam z torebki moją komórkę i zobaczyłam, że jest dwudziesta trzecia. Musiało minąć więcej czasu niż myślałam. Przyjrzałam się sobie w lustrze. Nawet w tym pół-świetle mogłam zobaczyć, że mam rozmazany makijaż w okolicy moich oczu. Natychmiast go poprawiłam i nie wyglądał tragicznie, kreski na moich powiekach były idealnie równe.
Już miałam wychodzić z łazienki kiedy nagle drzwi otworzyły się. Stał w nich chłopak. Nie miałam pojęcia co tu robi.
Jego uśmiech był trochę ''louisowy'', ale na tym kończyły się wszelkie podobieństwa tej dwójki. Chłopak który stał te parę metrów ode mnie, zdecydowanie górował nade mną wzrostem. Był wyższy o ponad głowę. Na sobie miał wąskie czarne dżinsy z dziurą w jednym kolanie. Do tego miał biały t-shirt ze sporym dekoltem, który odsłaniał kilka tatuaży na jego klatce piersiowej. Na głowie miał burzę ciemnych loków. I te oczy, nigdy takich nie widziałam. Były zielone, niesamowite. Złapałam z nim natychmiast kontakt wzrokowy. On poszerzył swój uśmiech i na jego policzkach pojawiły się dwa dołeczki. Odejmowały mu lat i dopiero wtedy zrozumiałam, że być może jest w moim wieku lub niewiele starszy.
- Jestem Harry – powiedział i podał mi rękę.
Miał męski głos, seksowny i lekko zachrypnięty. Poczułam, że kolana mi mięknę pod wpływem jego dotyku.
- Eleanor – powiedziałam.
- Co tu robisz?
- Jestem w damskiej toalecie, jakbyś nie zauważył.
Chłopak lekko zmarszczył brwi.
- Naprawdę? Jestem w tym klubie pierwszy raz i chyba pomyliły mi się pomieszczenia – wyjaśnił i zaśmiał się.
Wiedziałam, że kłamał bo miał to wypisane na twarzy. W dodatku te iskierki w jego oczach... Mimo to również się zaśmiałam. On patrzył na mnie takim spojrzeniem, że doskonale wiedziałam o co mu chodzi. Nasza rozmowa była kompletnie bezsensowna, chodziło nam tylko o jedno.
Harry doskonale wyczuł, że myślimy o tym samym bo zaczął się do mnie zbliżać. Po chwili jego usta znalazły się na moich.
Chłopak nie tracił czasu. Nasze języki od razu weszły do gry, a on od czasu do czasu przygryzał moją dolną wargę i to było po prostu cudowne. Czułam jak moje kolana drżały jeszcze bardziej, tak jak całe ciało i nie mogłam tego opanować. Nawet nie mam pojęcia w którym momencie jego ręce znalazły się na moim tyłku i znalazłam się jeszcze bliżej niego. Dzieliło nas może parę centymetrów.
Jego język przesuwał po moich ustach, jakby je badał. Ja w tym czasie wsunęłam ręce pod jego koszulkę i od razu poczułam, że musiał karnet na siłownie. W pewnym momencie odsunęłam się od niego, uświadamiając sobie do czego prowadzi ta cała sytuacja. Harry popatrzył na mnie lekko zdziwiony.
- Lepiej nie tutaj – wyszeptałam, a mój oddech dalej był niespokojny
- Racja – powiedział, a uśmiech wymalował się na jego twarzy znowu ukazując te dwa dołeczki. - Chociaż to nie byłby pewnie pierwszy raz gdyby został tutaj złapany.
Mój też nie, pomyślałam.
- W takim razie u mnie czy u ciebie? - spytał.
- U ciebie – odpowiedziałam zdecydowanym tonem.
Chłopak wyszedł z łazienki, a ja pokierowałam się za nim. Chyba nie chciał mnie zgubić bo chwilę później chwycił mnie za rękę. Miał ogromne dłonie, moje palce przy jego wydawały się takie małe... Najpierw poszliśmy do szatni po mój płaszcz, a później razem wyszliśmy z klubu.
Droga do jego domu zajęła nam jakiś kwadrans i spędziliśmy ją w ciszy. Przez wypity alkohol trochę zataczałam się na moich szpilkach, ale jemu zdawało się to nie przeszkadzać. Zresztą jego ruchu też nie były idealne, sam musiał coś wypić.
Dotarliśmy na miejsce i okazało się, że Harry mieszka w ogromnym wieżowcu na drugim piętrze. Nie miał tam windy. Dla niego to nie było pewnie uciążliwe, ale dla osób mieszkających na samym szczycie owszem.
Weszliśmy na jego piętro, a później do mieszkania i przez chwilę po prostu staliśmy w przedpokoju. Obejrzałam otoczenie. Mieszkanie chłopaka było małe i średnio mi się podobało, ale nic nie powiedziałam bo nie chciałam mu robić przykrości. Każdy miał swój gust i jeżeli jemu podobał się tylko czarno-biały wystrój to w porządku. Poza tym pachniało tu bardzo ładnie, a wszystko było zadbane i posprzątane.
Potem zaczęłam patrzeć na Harry'ego. Nie miałam ochoty znowu prowadzić żadnych przyjacielskich i wymuszonych rozmów więc po prostu podeszłam do niego. Przycisnęłam go do ściany, a on się temu poddał mimo tego, że był wyższy i z pewnością o wiele silniejszy. ''Zaatakowałam'' jego usta, a moje ręce zatopiłam w jego włosach. Dotykanie ich było jeszcze lepsze niż po prostu patrzenie na nie. Nigdy nie lubiłam chłopaków z lokami, ale zawsze musiał być jakiś wyjątek.
On znowu zaczął delikatnie przygryzać moją dolną wargę, a ciche jęki wydobywały się co jakiś czas z moich ust. Musiał być mistrzem w czymś takim.
- Do sypialni? - spytał bezgłośnie.
Pokiwałam lekko głową i pozwoliłam się zaprowadzić do tego pomieszczenia. Zaczęliśmy nawzajem zdejmować z siebie ubrania, a później on przejął kontrolę. Z początku było to dziwne bo zwykle to ja starowałam całą sytuacją.
Po wszystkim stwierdziłam, że to był jedna z najlepszych niezobowiązujących przygód w moim życiu. Harry zdecydowanie znał się na rzeczy. Zmęczona po tym wszystkim ułożyłam się w jego łóżku, a on przy mnie. Zegarek na jego stoliku wskazywał, że jest parę minut po pierwszej w nocy.
Nie miałam siły na nic, chciałam po prostu leżeć. To co robił ze mną ten chłopak zabrało całą moją energię. Nie chciałam jeszcze wracać do mojego domu, szczególnie o tak później porze. Chwilę później zasnęłam.

~~~

PROSZĘ, NIE ZABIJAJCIE MNIE ZA TAKI OBIEG AKCJI BO NIE WIEM CZY KTOŚ SIĘ SPODZIEWAŁ CZEGOŚ TAKIEGO.
[ ALE LOUIS WRÓCI SZYBCIEJ NIŻ MYŚLICIE HEHE ] 

7 komentarzy:

  1. ojeeeeju, no ja czekam,nie mam pojęcia co się stanie,nie trzymaj mnie w napięciu i dodaj coś szybciej!
    @officniallswife

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah ja tu oczekiwałam Lou w klubie a tu bum.. Harry. I do tego ich jakże krótka przygoda. haha brak mi słów :p
    Nie pozostaje mi nic innego jak oczekiwać na kolejny rozdział i życzyć ci weny :*

    @szponcik_69

    OdpowiedzUsuń
  3. Myslalam ze to bedzie Lou a tu niespodzianka...czekam na kolejne czesci ;) @smieszka1d

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow wow wow

    Switne świetne! Kocham to ff i do tego Hazze wcisnelas bxnznakoakznz kocham to jezu
    Dawaj szybko następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Wystarczyła jedna chwila, żeby wywrócić ich świat do góry nogami.
    Byli nierozłączni.
    Teraz on nawet nie chce jej pamiętać.
    Złamał dane jej słowo.
    Zapomniał...

    http://remember-me-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle genialne! A ten moment z Harrym ah...nie mam slow :) Pozdrawiam i zycze weny! No i oczywiscie czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ok, nie komentowałam od początku, ponieważ dopiero niedawno przeczytałam całośc. Niedawno także podesłałaś mi link tego opowiadania na twitterze, więc się skusiłam. Zwykle nie wchodze w linki jakie mam na DM, szczególnie o Elounor, pomimo tego, że ich shippuje, to większość shipperek nie ma najlepszych pomysłów, a tym bardziej realizowań(?) opowiadań. Tym razem jednak skusiłam sie i to chyba była najlepsza decyzja całego mojego życia! Czasem czytuje jakieś fanfiction o Larry'm, ale tamte nawet w 50% nie dorównują temu! Ach, jak cudownie przeczytać wreszcie coś, co cię wciąga! Naprawdę, uwielbiam to opowiadanie i pomimo tego, że prawie nie różni się od innych (nie całkiem) to wydaje sie być inne ze względu na to, że jest tak perfekcyjnie opisane. I tutaj naprawdę wyrażam jak najszerszą opinię!
    Nawet twoje sceny +18 są cudownie opisane, pomimo tego, że nie zajmują tyle miejsca. Są krótkie i na temat. Tyle wystarczy, aby mnie wciągnąc. Najbardziej uwielbiam to, jak cudownie opisujesz niektóre rzeczy, ach to jest niesamowite. Albo to, że te rozmowy, jakie przeprowadzają bohaterzy, są realne, a nie tak jak w większości opowiadań
    "- hej - powiedziałam
    - cześć - powiedział
    - jak sie nazywasz? - spytałam
    - neil, a ty? - spytał"
    rozumiesz? że nie są takie sztywne jak w większości. I to jest to, czego szukałam przez cały ten czas, a ty podstawiłaś mi to jak na tacy pod samą twarz haha. wystarczyło tylko, że wezmę kęsa i już zjem resztę! I z niecierpliwością będę czekać na następne potrawy. Dobra, zaczynam mówić metaforami(?) nie wiem, czy już dobrze mówię, bo jest po północy i ledwo co widzę jakiekolwiek literki, ale mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. Błagam nie przestawaj pisać, bo to jest po prostu niesamowitę i jestem twoją największą fanką. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i na Louisa, niech w końcu sie ogarnie leń jeden! haha kocham cie! Ach tak, miałam wielką potrzebę powiedzenia ci tego, przez wszystkie siedem rodziałów bo naprawdę kocham twoją twórczość!
    Luv ya x

    OdpowiedzUsuń