niedziela, 9 lutego 2014

ROZDZIAŁ 5

 Wyszłam z łazienki ubrana w mój domowy zestaw czyli ogromne dresy i jeszcze większą bluzkę. Pokierowałam się w kierunku mojej kuchni. Z ulgą stwierdziłam, że chłopak jeszcze jest w moim domu.
- Umiesz zrobić tylko jedno danie? - spytałam go.
Oparłam się o blat kuchenny i zaczęłam się przypatrywać. Louis stał z patelnią w ręku i sprawnie podrzucał naleśnikiem. Zauważyłam, że na stoliku w salonie stał talerz z jednym gotowym posiłkiem.
- Możesz już zacząć jeść – powiedział, nawet nie odwracając się w moim kierunku.
I zrobiłam to. Usiadłam na kanapie w salonie. Przez chwilę miałam ochotę włączyć telewizor, ale zrezygnowałam. Zabrałam się za jedzenie swojego naleśnika. Oczywiście był równie dobry jak ten tydzień temu. Chłopak dołączył do mnie po paru minutach.
- Wracając do twojego pytanie, dla twojej wiadomości umiem gotować coś więcej – powiedział. – I wychodzi mi to całkiem nieźle, nikt nigdy nie narzekał. Jeżeli jedna z tych klubowych dziwek przyczepia się do mnie tak mocno, że zostaje na noc to szykuję jej śniadanie. Jakość posiłku zależy od tego jak dobrze spisała w nocy. Na dobrą sprawę to całkiem logiczne. One oczywiście nie mają o niczym pojęcia więc wszystko jest w porządku, a ja lubię patrzeć na to kiedy zachwycają się posiłkiem niskiej klasy. To całkiem śmieszne.
Zakrztusiłam się kęsem który akurat miałam w buzi.
- Jesteś bezpośredni, ktoś ci kiedyś o tym mówił? - zapytałam kiedy udało mi się opanować sytuację.
- Tylko parę razy – zażartował chłopak.
Uśmiechnęłam się chociaż w głębi ducha zastanawiałam się na jak długo będę siedzieć przy jedzeniu z miłym Louisem.
- Nie mówiłeś poważnie z tymi dziewczynami, prawda? - spytałam.
- Oczywiście, że mówiłem poważnie – odpowiedział zdziwiony, że w ogóle o to pytam. Jednak po chwili jego wyraz twarzy zamienił się w zamyślony. - Ale chwilowo mam przerwę w tym hobby.
- Dlaczego?
Kiedy nic mi nie odpowiedział poczułam, że temat jest skończony i przestałam naciskać. Przez chwilę pomyślałam, że może to ja jestem powodem dla którego chłopak na jakiś czas zrezygnował ze swoim przedmiotowym traktowaniem dziewczyn. Jednak moja teoria po chwili namysłu wydała mi się strasznie głupia i mało prawdopodobna. Chociaż gdzieś tam głęboko chciałam żeby była prawdziwa... Musiałam się pozbyć tego uczucia jak najszybciej.
- Chętnie przygotowałbym ci jakiś lepszy posiłek, ale nie miałem za bardzo możliwości – powiedział Louis po chwili ciszy. - Twoja lodówka aż świeci pustką.
- Nie chciało mi się robić zakupów – wyjaśniłam. - Zresztą, często jadam na mieście.
- Pomijając ten fakt z pustą lodówką – kontynuował chłopak nie zważając na moje słowa – nie mógłbym ci przygotować mojej specjalnej oceny śniadaniowej bo po pierwsze już ci wyjawiłem mój sekret więc nie miałbym bym takiej frajdy patrząc na ciebie kiedy zadowolona jadłabyś kanapki.
Wywnioskowałam, że Tomlinson przygotowywał kanapki dla dziewczyn które słabo się spisywały.
- Po drugie – ciągnął – jest druga w nocy i o tej porze normalni ludzie nie jadają śniadań. Możemy to uznać za bardzo późną kolację, jeżeli tak będzie w porządku. Po trzecie i najważniejsze, tak naprawdę nie mam ciebie za co oceniać.
Tym razem to ja nic nie odpowiedziałam. Stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie zmiana tematu.
- Wcześniej przyjechałeś z tym identyfikatorem z pracy – powiedziałam.
Wydawało mi się jakby od tego wydarzenia minęło wiele lat, a tak naprawdę było to zaledwie kilka godzin. Na twarzy chłopaka pojawił się pół-uśmiech.
- To gdzie pracujesz? - spytałam nieśmiało
- Myślę, że to twoja kolej na jakąś historię – odpowiedział spokojnie.
- Studiuję tak jak większość ludzi w moim wieku. I pracuję w kawiarni żeby zarobić. Normalne życie.
Prowadziłam takie zanim się pojawiłeś, chciałam dodać. Na szczęście w porę ugryzłam się w język.
- Na jakim jesteś kierunku?
Serio, Tomlinson? Mam uwierzyć, że to ciebie naprawdę interesuje? Na szczęście tych słów również nie wypowiedziałam na głos.
- Studiuję dietetykę.
- Podoba ci się to? - spytał jakby naprawdę chciał wiedzieć.

- Jest całkiem w porządku.
- To zapiszesz mi jakąś dietę albo ćwiczenia? Na lepszą budowę ciała, oczywiście.
Chłopak podciągnął swoją koszulkę do góry. Moim oczom ukazały się świetnie wyrobione mięśnie brzucha.
- Nie wydaję mi się żebyś tego naprawdę potrzebował.
Poczułam, że moja twarz staję się cała czerwona. Tym razem nie udało mi się w porę powstrzymać przed wypowiedzeniem moich myśli na głos. Louis szeroko się uśmiechał, widocznie zadowolony z tego co usłyszał. Jego koszulka z powrotem powędrowała w dół.
- Dobrze, koniec o mnie. Teraz ty – powiedziałam tonem którym wyraźnie chciałam mu przekazać, że czas na jego historię.
- U mnie to wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane. Zwykle ludzie kończą szkoły, idą na studia, czasami jeszcze dodatkowo pracują. Jak to ujęłaś, większość ludzi w tym wieku tak robi. Jestem wyjątkiem. Cóż, mam prawie dwadzieścia trzy lata i nigdy nawet nie odwiedziłem żadnej uczelni. Wspominałem ci wcześniej o tym, że kiedy miałem siedemnaście lat przeprowadziłem się tutaj. W liceum sprawiałem same problemy. Uczyłem się wprawdzie przeciętnie, ale z niektórych przedmiotów ledwo zdawałem. Kompletnie nie szła mi chemia i fizyka. Nie potrafiłem zapamiętać tych wzorów, z niczym mi się nie kojarzyły i nie miałem ręki do eksperymentów, mieszania tego wszystkiego. Byłem strasznie złośliwy i chamski, chociaż to pozostało mi do dzisiaj. Często paliłem i piłem za szkołą z kumplami w czasie przerw. Oczywiście przyłapywali nas na tym dosyć często. Do tego dochodziły jeszcze wagary... Moja babcia dostawała szału, wracała wkurzona z każdej wizyty u dyrektorki u której była przynajmniej raz w tygodniu. Mówiła, że tym zachowaniem wpędzę ją do grobu. Tak się nie stało, żyję do tej pory i ma się dobrze jeżeli pominiemy fakt, że codziennie wypala po dwie paczki papierosów. Wracając do tematu, byłem beznadziejnym przypadkiem. Ale była jedna rzecz w której nie dorównywał mi nikt inny nawet jeśli bardzo się starał.
Louis przerwał na chwilę, zupełnie jakby zmuszał mnie do zastanowienia się jaką bombę na mnie zaraz zrzuci. I myślałam co mogło być jego ukrytym talentem. Spodziewałam się jakiś sportowych sukcesów. Nic bardziej mylnego. To co powiedział chwilę później było dla mnie ogromnym szokiem.
- Odkąd pamiętam byłem fantastyczny z języków. Może to mało skromne zachowanie, ale to prawda. Moja mama była pół-Francuzką. Dlatego od zawsze umiałem dwa języki. Pół mojego dzieciństwa było angielskie, pół francuskie. Mama nie uczyła mnie tylko wymowy, gramatykę też miałem świetnie opanowaną. Myślałem, że wszystkie dzieci umieją to co ja. Tak oczywiście nie było, ale przekonałem się o tym dopiero w szkole na pierwszej lekcji francuskiego. Moja nauczycielka była w szoku bo miałem lepszy akcent od niej i mogła ze mną normalnie porozmawiać, zupełnie jakbym był Francuzem. Potem postanowiłem nauczyć się hiszpańskiego i szybko okazało się, że mam po prostu talent do języków. Wszystko wchodziło mi sprawnie do głowy. Kiedy przyjechałem do Manchesteru, umiałem już płynnie trzy języki. Jednak mimo tego nie wszystko toczyło się tak kolorowo. Oczywiście byłem zagrożony z chemii i fizyki, siedziałem w tym gównie po sam czubek głowy. Nie wiedziałem co robić, mogłem nie skończyć szkoły. I wtedy z pomocą przyszedł mi jeden gość. Zayn Malik, był znajomym znajomych i próbował rozkręcić swoją firmę. Spotkałem się z nim na rozmowę, szybko się dogadaliśmy. Okazało się, że potrzebni mu są tacy ludzie jak ja, znający parę języków i nie mający problemów z kontaktami z ludźmi. Byłem pieprzonym szczęściarzem. Nie byłem nawet na studiach, ale on mi wyjaśnił że parę kursów z zarządzania załatwi sprawę. Postanowiłem rzucić szkołę i nie skończyłem jej do tej pory. Moja babcia mówiła, że jestem szalony i marnie skończę. Twierdziła, że gdybym normalnie się uczył to nie miałbym teraz problemów z przyszłością. Biznes Malika jej zdaniem był skazany na porażkę od samego początku. Ale na szczęście nie miała racji. Wszystko się udało się i nieco ponad pół roku później zacząłem pracę w firmie. Produkowała meble, naprawdę bardzo dobre. Wtedy to był mały biznes, Zayn sam załatwiał większość spraw z moją pomocą i jeszcze kilku innych osób. Handlował może z paroma firmami w kraju. Nikt o nas nie wiedział i to był największy problem. Ale potem przyszło jakieś dofinansowanie i to było po prostu ogromne szczęście. Zayn zaczął zatrudniać ludzi i wszystko zaczęło chodzić jak z górki. Dzisiaj, ponad trzy lata później, to ogromna firma. Ludzie z całego świata chcą nasze meble, co jakiś czas latam z Malikiem po świecie i pomagam wszystko załatwiać, tłumacząc i zabawiając. Jakoś miesiąc temu byliśmy w Kanadzie. Od pół roku chodzę jeszcze na kurs językowy z chińskiego bo ostatnio robimy z Chińczykami dobre interesy.
Słuchałam jego opowieści jak zaczarowana. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Miał rację, był pieprzonym szczęściarzem. Wystarczyło to, jego naturalny talent i był ustawiony do końca życia. A ja oszczędzałam, spędzałam długie godziny przy książkach żeby zdobyć stypendium i harowałam w kawiarni. A i tak miała mnie czekać gorsza przyszłość niż jego. Ale kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe?
- Czyli jesteś tłumaczem?
- Właściwie to nie tylko. Te wszystkie kursy z zarządzania nie były bezcelowe... Można powiedzieć, że jestem również ''prawą ręką'' Malika. I oczywiście sam mam swoje asystentki, które są na każde moje skinienie. Dobrze jest się przyjaźnić z szefem, serdecznie polecam.
- Pewnie on jest taki sam jak ty i dlatego tak się świetnie dogadujecie.
Louis zmarszczył brwi.
- Co masz na myśli?
- Także traktuje dziewczyny...
Nie dokończyłam bo przerwał mi śmiech chłopaka.
- Nie, nie, nie – Tomlinson dalej się śmiał. - Zayn jest gejem i odkąd tylko pamiętam ma chłopaka, Liama. To porządny gość, a Malik jest mu wierny jak pies. Nie zapowiada się żeby mieli się rozstać. Ani dzisiaj, ani za pięćdziesiąt lat.
- Wybacz, ale jestem nieco zazdrosna...
- Nie ma o co, Eleanor – powiedział nieco przybity. - O pracę? Okej, jedna rzecz mi się udała w życiu. O dom? Szczerze mówiąc twój o wiele bardziej mi się podoba. O auto? Jesteś dziewczyną więc wolałabyś pewnie szafę pełną ciuchów. Tak, mój szef jest moim przyjacielem i tego można pozazdrościć. Ale co poza tym? Mam te wszystkie wartości materialne i to nie pomaga, a czasem szkodzi. Chyba nie znasz tego uczucia kiedy twój portfel jest ważniejszy niż ty sam.
Zastanawiałam co ma na myśli chłopak. Czy ludzie chcieli się z nim kumplować tylko dlatego, że by im coś kupił? To wydawało mi się głupie teraz, ale sama kiedyś wykorzystywałam innych w ten sposób. Chciałam darmowy alkohol, trochę papierosów, prezerwatywy... Od tamtych wydarzeń minęło zaledwie parę miesięcy, a wydawało mi się jakby to było w jakimś moim dawnym życiu. Jednak nigdy nie docierało do mnie jak się czuję osoba wykorzystywana kiedy jest tego świadoma, a nie umie odmówić z różnych powodów. Louis był biedny pod tym względem, ale z pewnością nie chciał mojej litości.
- Malik był szalony zatrudniając ciebie - powiedziałam nie komentując jego poprzednich słów.
- Tak, jasne. To było głupie, ale on sam doskonale o tym wiedział. Powiedział mi to przy pierwszym spotkaniu. Wiedział, że to wszystko może się nie udać i ja również byłem tego świadomy. Chociaż tak naprawdę żaden z nas nie miał za bardzo wyboru. Ja potrzebowałem pracy, a on potrzebował mnie. Nawet dzisiaj sam ledwo skleja parę zdań po francusku, a o innych językach nie ma mowy. Poza tym Zayn szukał też jakiegoś wsparcia, a ja mu je zagwarantowałem w stu procentach. Teraz ma w firmie całe mnóstwo ludzi takich jak ja, ale tak naprawdę nigdy nie będą mi się równać bo nie są od samego początku. A teraz jeśli pozwolisz już skończymy rozmowę na ten temat. Nie mam ochoty rozmawiać dalej o mojej pracy, to niezbyt interesujące.
Byłam przeciwnego zdania, ale nic nie powiedziałam. Louis dokończył swojego naleśnika. Potem wziął nasze talerze i poszedł odłożyć je do zlewu. Już się miał zabierać do ich zmywania, ale powstrzymałam go.
- Nie musisz tego robić – powiedziałam.
I wtedy rozległ się najgłośniejszy huk jaki w życiu słyszałam. Spojrzałam za okno i zobaczyłam to czego się obawiałam. Padał okropny deszcz, ale to było jeszcze nic. Co jakiś czas na niebie pojawiały się ogromne pioruny, a później rozlegały głośne grzmoty. Zaczęłam cała dygotać ze strachu.
- Boisz się?
W odpowiedzi lekko pokiwałam głową. Spodziewałam się, że on zacznie się śmiać z mojego lęku. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Louis zaczął podchodzić do wszystkich okien w domu i zasłaniać rolety. Dźwięki grzmotów stawały się dzięki temu mniej donośne chociaż dalej je słyszałam. Potem stanął koło mnie i uważnie mi się przyjrzał.
- Może spróbujesz się już położyć?
- I tak teraz nie zasnę.
To była prawda, nie potrafiłam spać w trakcie burzy. Mimo to pokierowałam się do mojej sypialni, a on poszedł za mną. Podziękowałam sobie w duchu za to, że rano nie pościeliłam łóżka i teraz było gotowe na to żebym położyła się w nim nawet od razu. Zrobiłam to bo zmęczenie stawało się coraz bardziej nieznośne. Dokładnie przykryłam się grubą kołdrą i było mi bardzo ciepło. Ale i tak wiedziałam, że jeszcze długo nie zasnę tej nocy. Burza była najgorszą rzeczą na świecie, zawsze mnie budziła w nocy. A zasypianie w jej trakcie było dla mnie rzeczą niemożliwą.
- Będzie lepiej jeśli położę się koło ciebie na chwilę? - ton głosu Louisa był bardzo troskliwy.
- Tak.
Mój głos był cichy, myślałam że go nie usłyszał. Ale jednak udało mu się wyłapać moje słowa bo po kilku sekundach poczułam drugie ciało blisko mnie. Chłopak leżał za mną i czułam jego ciepły oddech na swojej szyi. Mimo, że był tak blisko nie dotykał mnie nawet palcami u stóp. To było dziwne uczucie, być tak blisko jego, a zarazem tak daleko.
Odwróciłam się na drugi bok i spojrzałam na chłopaka. Miał otwarte oczy i patrzył na mnie. Te niebieskie tęczówki w których można było utonąć. Tym razem czułam jego oddech na swojej twarzy.
- Eleanor – wyszeptał Louis. - Idź już spać. Naprawdę, nie chciałbym żebyś była przeze mnie zmęczona rano.
Nie obchodziło mnie ile godzin prześpię tej nocy. Dzisiaj on powiedział mi tak wiele o sobie... Jednak nadal czegoś mi brakowało. Jedna kwestia pozostała dalej tajemnicą. Taka okazja mogła się szybko nie powtórzyć. To był jedyny moment na rozpoczęcie tego tematu.
- Kiedy odwiedziłeś mnie w pracy podobno śpiewałeś.
Po minie Louisa zrozumiałam, że domyślał się do czego zmierzam. Nie byłam pewna czy moje przypuszczenia są dobre, ale postanowiłam zaryzykować.
- Eleanor...
- Skoro śpiewałeś to pewnie to lubisz i nawet pisałeś kiedyś własne piosenki. Mam rację, prawda?
Przez chwilę się zawahał.
- Tak – odpowiedział w końcu z lekkim uśmiechem, zupełnie jakby myślał o czymś przyjemnym. - Zajmowaliśmy się tym razem z Niallem. To nie było nic wielkiego, zwyczajne teksty głupich, smarkatych osiemnastolatków. Dzisiaj możesz usłyszeć mnóstwo podobnych w radiu. On grał na gitarze, ja śpiewałem. Nigdy nie wychylaliśmy się z naszym hobby przed ludzi.
- Dlaczego?
Louis spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Niall ledwo potrafił zagrać parę melodii na gitarze, a ja z moim głosem nie zrobiłbym nigdzie furory. Uwierz mi, byliśmy naprawdę beznadziejni.
Zapanowała chwilowa cisza.
- Ale ty powinnaś uwierzyć w siebie. Nawet nie masz pojęcia jak ogromny masz talent. Marnujesz się na tych studiach..
Przybrałam zdziwiony wyraz twarzy. O czym on mówił?
- Twoje opowiadanie.
- Louis, to są zwykle bazgroły...
- Nie mów tak – przerwał mi. - Bardzo mi się podobało mimo, że przeczytałem tylko kilka stron. Chciałbym żebyś kiedyś to dokończyła i dała mi.
- A ja chciałam bym usłyszeć jak śpiewasz.
Chłopak zaśmiał się, był to cudowny dźwięk dla moich uszu, Mimowolnie wtuliłam się w jego pierś, a on spojrzał prosto na mnie.
- Nie wszystko jest zawsze tak jak chcemy – wyszeptał.
To był ten moment, wiedziałam o tym. Zbliżyłam swoją twarz do jego i lekko musnęłam jego wargi. Bałam się jego reakcji, ale niepotrzebnie. On doskonale wyczuł o co mi chodzi i spodobało mu się to bo zobaczyłam szczery uśmiech na jego twarzy. Lekko rozchylił swoje wargi aby mój język mógł się znaleźć w środku jego ust.
Ten pocałunek był inny, taki delikatny, jakby całowała mnie zupełnie inna osoba. Miałam wrażenie, że tym razem chodziło o coś więcej niż... No właśnie niż co?
Nie chciałam odrywać moich ust od chłopaka, ale moje powieki już same się zamykały. Zmęczenie znów mnie dopadało. Przytuliłam się mocniej do Louisa. Ziewnęłam, a za oknem rozległ się kolejny grzmot. Ostatnią rzeczą jaką pamiętałam zanim zasnęłam była ręką chłopaka w moich włosach i bijące od niego ciepło.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po pierwsze na starcie chciałabym wam podziękować za tyle miłych komentarzy, tutaj i na twitterze. Naprawdę mnie motywujecie, a przeniesienie tego opowiadania z tumblr było świetną decyzją :D

Co do rozdziału to miał się pojawić jutro albo we wtorek, ale jednak dodaję go dzisiaj. Jestem z niego tak sobie zadowolona, wydaję mi się nieco za słodki. Na (nie)szczęście, później nie będzie już tak kolorowo.

Czytasz = komentujesz
(nie chcę nikogo do niczego zmuszać, ale będzie miło przeczytać parę ciepłych słów :*)

7 komentarzy:

  1. Moje ulubione opowiadanie o Eleonur i Lou <3 Po prostu zajebiste POCAŁOWALI SIĘ *fangirling* nie było żadnych blędów etc MOGE POWIEDZIEĆ TYLKO CUDEŃKO !
    pozdrawiam i weny życze
    ~ @bielejewska x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno wielki WOW! To jest genialne <3 @smieszka1d

    OdpowiedzUsuń
  3. swietne!
    wyslalas mi linka z twittera i z tego powodu sie bardzo ciesze, napisalabym Ci z pl znakami ale komputer mam z anglii ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo. <3
    Rozdział jest przesłodki, a to opowiadanie z każdą chwilą staje się coraz lepsze. Podoba mi się to, jak opisujesz relację Lou i Eleanor. Nie jest to tak oczywiste, ale zarazem idealne. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. <3

    U mnie pojawił się drugi, gdybyś była zainteresowana. :)
    http://guilty-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżu kocham to ff jest wspaniałe. Louis jest tutaj taki słodziutki i taki bxhaja nie ma słów. Dodawaj szybko nn :))

    Zapraszam do mnie na nowe ff o Harry'm i Jade Thirlwall :)
    Mam nadzieje ze się spodoba

    http://somethinggreat-harrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, czy chłopcy się pojawią, cy zostali po prostu wspomnieni. Oprócz Nialla oczywiście. Ostatni TAKI rozdział ? ohh no, why ? :( lubię takiego Louisa, a jak jeszcze myślę, że to jest przecież z El, to jest podwójne aww <3
    @bemyloueh_

    OdpowiedzUsuń
  7. wciaga, ale troche zbyt.. zboczone

    OdpowiedzUsuń