sobota, 17 maja 2014

ROZDZIAŁ 15

 - Może kiedyś – powiedział Louis. - To nie jest dobry moment...
- A kiedykolwiek taki nastąpi?
Powiedziałabym, że głos Zayna był sarkastyczny, ale to zdecydowanie byłoby ogromnym niedomówieniem.
- W najbliższej przyszłości? Raczej wątpię.
Byłam pewna, że na twarzy Louisa pojawił się kpiący uśmiech.
- Wiecie, że to nie jest łatwa sprawa. Zależy mi na Eleanor, ale taka wiadomość mogłaby ją odstraszyć.
- Gdyby to była tylko jedna rzecz o której powinna wiedzieć.
- Daj sobie spokój, Malik.
Robiło mi się słabo. Wiedziałam, że Louis nie ma ''czystego konta''. Już sama sprawa z jego pracą budziła wiele podejrzeń. Pewnie bardzo wąskie grono osób wiedziało o tym, że tak naprawdę nie ma skończonych studiów i jego kariera jest jedną wielką ustawką. Domyśliłam się, że chłopak może skrywać jeszcze inne sekrety i po tym co powiedział Zayn, mogłam się tylko domyślać jak wiele ich było. Ta myśl sprawiała, że nie byłam do końca pewna czy dam sobie z tym radę.
- Ostatnio rozmawiałem z Gregiem – powiedział Louis. - Chyba robi się nieco podejrzliwy...
Kolejna informacja ani trochę nie rozjaśniła mi całej sprawy. To imię wcale nie brzmiało znajomo. Poza tym, że znałam jednego Grega w Bostonie, ale na sto procent nie chodziło im o niego.
- Jak długo masz zamiar to ciągnąć? - spytał Zayn, a po jego tonie wywnioskowałam, że jest wyraźnie wkurzony. - Wiesz, że to w końcu się wyda i wtedy nie będzie to przyjemne ani dla ciebie, ani dla innych...
- Przestań kurwa, dobrze wiem dobrze jak ciężka jest ta sytuacja! Ale staram się o tym nie myśleć wcale albo przynajmniej jak najmniej. Wpłacam co miesiąc pieniądze, na razie to wystarcza.
- Na razie... Masz pojęcie w jaki szał wpadłby Niall gdyby się dowiedział o tym wszystkim? Przypuszczam, że to tylko kwestia czasu. Przecież on...
- Skończ.
- Nie będę niczego, kurwa, kończył! - Malik krzyczał tak głośno, że ludzie w restauracji spojrzeli na mnie wyraźnie zaciekawieni sceną odbywającą się za drzwiami. - Gdy to wszystko wyjdzie na jaw, ja też będę w to wplątany. Pamiętaj, że to ja was odwiozłem do domu. Gdybym wiedział, że coś takiego się wydarzy, to nigdy bym...
- Zayn, spokojnie – usłyszałam głos Liama.
Celem Payne’a było uspokojenie swojego chłopaka i oczywiście udało mu się to. Kilka sekund później do moich uszu nie dochodził już krzyk Malika, a ciche szepty z których nic nie rozumiałam. Wyłapywałam jedynie pojedyncze słowa, ale to niezbyt pomagało. Wciąż nie miałam pojęcia o czym mówią, ale to zdecydowanie nie brzmiało dobrze. Zayn był tak wkurzony, że bałam się trochę o to co mogłoby się stać gdyby oni zostali tam jeszcze chwilę dłużej sami. Chyba by się pozabijali...
Nastąpiła chwila ciszy i uznałam, że to odpowiedni moment, żeby przerwać ichrozmowę. Postanowiłam wejść z powrotem do środka, dbając o to, żeby nie zrobić tego bezgłośnie. Jeszcze powiedzieliby kilka kolejnych słów i atmosfera stałaby się niezręczna.
Zapukałam i nie czekając na ''proszę'', weszłam. Już na wejściu wysiliłam się na sztuczny uśmiech, który z pewnością nie wypadł przekonująco. Jednak oni chyba tego nie zauważyli, nie miałam się czego obawiać.
Cała trójka siedziała przy stole, a na ich talerzach zobaczyłam prawie nietknięte jedzenie. To był jedyny szczegół, który mógłby zasygnalizować, że coś się tutaj działo. Poza tym, nikt nie miałby innych dowodów na to, że chłopcy jeszcze chwilę temu się kłócili. Byli całkiem niezłymi aktorami, to musiałam przyznać. Szczególnie tyczyło się to Malika. Po jego złości sprzed minuty nie było już śladu. Przynajmniej nie na zewnątrz, bo w środku z pewnością aż cały kipiał.
- Przepraszam, że tak długo – powiedziałam.
- Nic się nie stało – odpowiedział Zayn z życzliwym uśmiechem. - Liam siedzi w łazience czasami dwa razy tyle i zawsze zastanawiam się dlaczego. Gdyby jeszcze chociaż ogolił tą swoją brodę...
- Ile razy mam ci tłumaczyć, że to po prostu zarost. Tylko taki trochę starszy niż kilkudniowy – Liam westchnął.
- Stary, ale to już zaczyna wyglądać jak broda – powiedział Louis.
- Morda, Tomlinson.
Uśmiechnęłam się, słysząc te słowa. Przeczytałam kiedyś w gazecie, że w homoseksualnych związkach charakterystyczne jest często to, że jedna osoba jest mężczyzną, a druga kobietą. Z tego co usłyszałam, w tym związku Liam był przedstawicielem płci pięknej. Ta rola mi do niego kompletnie nie pasowała. Może po prostu na nich akurat nie działała ta zasada. W końcu nie było nic kobiecego w brodzie.
- El, kompletnie zapomniałem spytać, przepraszam. Jak ci poszedł egzamin?
Louis życzliwie się do mnie uśmiechnął, kiedy zajmowałam swoje miejsce na stole.
- Całkiem nieźle. Myślę, że utrzymam moje stypendium – odpowiedziałam z dumnym uśmiechem na twarzy. - Nie jestem pewna jednego zadania na dzisiejszym egzaminie, ale jeżeli zrobiłam je dobrze, to może będę dostawać więcej pieniędzy.
- Dostajesz stypendium? - Liam był wyraźnie pod wrażeniem. - Naprawdę? Ja nawet w szkole nie umiałem mieć średniej powyżej przeciętnej, a co dopiero tu mówić o stypendium. Musisz być naprawdę mądra.
- U mnie to samo – powiedział Louis, a Zayn tylko pokiwał delikatnie głową.
- Właściwie to nie jest aż takie skomplikowane, po prostu nauka przychodzi mi łatwo. Przed egzaminem usiądę trochę więcej przy książkach i jest w porządku.
- Dobrze, już nie bądź taka skromna. Przecież wiemy jak jest naprawdę i nie musisz zaprzeczać.
Louis patrzył mi prosto w oczy wypowiadając te słowa. Poczułam, że moje policzki są całe czerwone. Zawsze zawstydzały mnie komplementy, szczególnie od niego.
- Duże jest to stypendium? - spytał Zayn.
Jego pytanie nieco mnie zdziwiło i zamurowało. Nie mogłam drążyć tego tematu dalej. Rozmowy o pieniądzach z kimś takim jak on, nie byłyby zbyt dobrym pomysłem. Malik przez miesiąc zarabia tyle, ile ja będę przez całe życie.
Mój chłopak chyba wyczuł moje emocje doskonale, bo chwilę później poczułam jego rękę na moim ramieniu. Zupełnie jakby chciał dodać mi otuchy. Jego małe gesty znaczyły najwięcej.
- Porównując z tymi na innych kierunkach, to jest naprawdę niezłe. Do tego dochodzi praca w kawiarni i pieniędzy starcza mi na wszystko – odpowiedziałam wymijająco. - Czasami coś mi nawet zostaje.
- O, to może chciałabyś wymienić meble w swoim domu?
Zayn uśmiechnął się łobuzersko, a ja pomyślałam, że po raz pierwszy wygląda na te dwadzieścia kilka lat. Praca w poważnym biznesie i kamienny wyraz twarzy zdecydowanie go postarzały.
- Albo zamówić catering codziennie? Może być za pół ceny, taka zniżka po znajomości! - Liam był wyraźnie rozbawiony.
- Um.. Co do cateringu to raczej nie, sama dla siebie gotuję. Chociaż gdybym miała takiego świetnego kucharza w domu, to raczej bym tego nie robiła.
Payne był wyraźnie dumny z tych słów, chociaż pewnie słuchał takich komplementów codziennie. Wchodząc do restauracji zauważyłam również, że na jednej ze ścian wiszą jego zdjęcia w towarzystwie gwiazd, które gościł. Fotografii było tak mnóstwo, że zaczynało powoli brakować na nie miejsca. Nie przyglądałam się im się dokładnie, ponieważ po zobaczeniu zdjęcia Liama w towarzystwie Alexa Turnera, zrobiłam się cholernie zazdrosna i cała chęć na dalsze przeglądanie zdjęć minęła.
- Nie podrywaj mojego chłopaka, masz swojego – powiedział Zayn pół-żartem, pół-serio, ale zabrzmiało to niesamowicie. Tak, zazdrośni chłopcy byli uroczy.
- Okej, będę pamiętać o tym małym drobiazgu – odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem. - A co do mebli to przydałoby się nowe wyposażenie dla mojego mieszkania.
- Naprawdę Eleanor? - spytał Louis. - Przecież masz bardzo ładnie umeblowane. Po co zmieniać coś co jest dobre?
- Właściwie to nie są moje meble. Pan, który wynajmuje mi mieszkanie, pożyczył mi je za dodatkową opłatą. Powiedział, że kiedy się całkowicie zorganizuję to je po prostu zabierze. Wtedy po prostu przestanę za nie płacić.
- Od kiedy mieszkasz w Manchesterze? - spytał Zayn.
Cieszyłam się, że nie padło pytanie o to ile płaciłam za moje meble. Cena była wygórowana, ale nie miałam lepszej alternatywy. Chyba, że meble z firmy chłopaków wchodziły w grę.
- Prawie pięć miesięcy – odpowiedziałam.
- A ten gość coś mówił o tym na ile możesz wypożyczyć te meble?
- Nie dał mi żadnego limitu czasowego.
I to było kłamstwo. Prawda była taka, że przy odbieraniu ostatniego czynszu pan pytał o swoje meble. Zrozumiałam doskonale jego aluzję, chciał je z powrotem. Obiecałam mu, że je dostarczę do końca stycznia.
- Jak chcesz to możemy się umówić u nas w firmie w poniedziałek, obejrzysz sobie nasze katalogi, coś wybierzesz. Mamy wiele korzystnych ofert, całkiem niezłe raty. Mogę ciebie umówić... Chyba, że masz zajęcia albo jakieś inne plany.
- Mam wolne od zajęć do trzeciego stycznia. No i zaczynam dwudziestego drugiego urlop w pracy, również do trzeciego.
- To idziesz w poniedziałek do pracy?
- Tak, o czternastej. Moglibyśmy się umówić wcześniej.
- Chwila, muszę wszystko sprawdzić,
Zayn sięgnął do kieszeni w wewnętrznej stronie swojej marynarki, po czym wyjął iPhone'a. Znowu zobaczyłam w nim poważnego biznesmana. Domyśliłam się, że prawdopodobnie musi poprzeglądać swój kalendarz, miał bardzo skupioną minę.
- Ja i Louis będziemy na kilku spotkaniach od samego rana w poniedziałek. Umówię cię z jednym z asystentów, a jak damy radę to urwiemy się chociaż na chwilę i przyjdziemy ci pomóc wszystko wybrać. Chociaż myślę, że dasz sobie radę sama, prawda?
- Jak chcesz to możemy poprosić Nialla, żeby tam z tobą poszedł – dodał Louis.
Na moje nieszczęście, Malik uznał to za fantastyczny pomysł. Nie miałam niczego do Irlandczyka, wręcz go uwielbiałam. Nie wiedziałam nic o jego guście, bo byłam pewna, że jego dom nie był urządzany przez niego.
Próbowałam wytłumaczyć Louisowi i Zaynowi, że jestem wystarczająco samodzielna, żeby wybrać meble, ale oni nie chcieli mnie w ogóle słuchać. Niemal natychmiast wzięli telefon do ręki i zadzwonili do blondyna. Niall zgodził się na każdy szczegół tego planu i obiecał, że dopilnuje, aby nikt mnie nie oszukał. W taki oto sposób wszystko było już zaplanowane. Blondyn miał podjechać pod mój dom w poniedziałek o jedenastej. Dla mnie ta pora nie była problemem, ale on nie przyjął jej zbyt chętnie. W poniedziałki nie miał zajęć na uczelni i lubił się wysypiać, a my zabieraliśmy mu tą możliwość.
Spotkanie mieliśmy zaplanowane o godzinie jedenastej trzydzieści. Zayn i Louis podali mi adres swojej firmy. Ta nazwa ulicy nie mówiła mi kompletnie nic, ale byłam pewna, że Niall wie gdzie jest to miejsce. Chłopcy mieli postarać się urwać ze spotkania i przyjść do nas na chwilę, żeby pomóc w razie problemów.
Oczywiście w planowaniu tego wszystkiego było zero mojego wkładu. Mogłam tylko patrzeć jak Zayn wykonuje parę telefonów. Chciałam kupić nowe meble, ale planowałam pójść po prostu do jakiegoś taniego sklepu i coś wybrać. Natomiast oni przygotowali wszystko tak jakby była co najmniej pieprzoną królową Anglii.
- Skoro wszystko mamy już ustalone, to może przyniesiesz wreszcie ten deser, Liam? - zapytał Louis.
Na samą myśl o jedzeniu zrobiło mi się niedobrze, ale nie mogłam odmówić sobie pyszności Payne’a. Kilka minut później, na stoliku pojawiły się kokilki, a mój organizm nagle zapragnął więcej jedzenia. W środku, zobaczyłam owoce leśne i pokruszone ciasto. Byłam pewna, że już kiedyś wiedziałam ten deser, ale nie potrafiłam go nazwać.
- Co to jest? - spytałam Liama.
- Crumble – odpowiedział chłopak. - To akurat jest kuchnia brytyjska. Naprawdę nigdy o tym nie słyszałaś?
Nie odpowiedziałam ponieważ wszyscy wiedzieli, że powiedziałabym 'nie' i było mi naprawdę z tym głupio. Pierwszy raz słyszałam o czymś takim jak crumble. Szczerze mówiąc nie wiedziałam zbyt wiele o kuchni, chociaż po dzisiejszym dniu potrafiłam wymienić jedną charakterystyczną potrawę dla danego kraju. Chociaż tak naprawdę, dopiero w tym roku nauczyłam się trochę o kuchni. Zaczęłam gotować w Manchesterze, w swoim ''nowym życiu''. Moja matka zbytnio nie interesowała się tym co jem. Nie robiła mi jedzenia do szkoły, ani śniadań rano. Po prostu dawała mi pieniądze i zazwyczaj szłam jeść na mieście ze znajomymi, albo w czasie przerwy na lunch. Czasami nie chciało mi się tego robić, byłam zbyt zmęczona i chodziłam głodna. Pieniądze od mojej matki zabierałam dla siebie i wydawałam na inne rzeczy. Moich rodziców to zbytnio nie obchodziło, byli zawsze bardziej zajęci sobą i karierą zawodową. Nigdy nie miałam rodzinnych obiadów w każdą niedzielę albo jakikolwiek inny dzień. Mieliśmy catering, który przywoził nam codziennie rano jedzenie na cały dzień. Każdy z nas spożywał je o innej porze, ja czasami nie robiłam tego wcale i nikogo to specjalnie nie obchodziło.
Wspomnienia o moich rodzicach tak naprawdę nie były zbyt dobre, nie miałam powodów, żeby odczuwać ich brak. Jednak czasami dziwnie za nimi tęskniłam. Od czasu do czasu, czułam ten ból w sercu i chciałam znaleźć się znowu w Bostonie. Ale to nie było możliwe. Poza tym, po dłuższym myśleniu o tej sprawie, utwierdzałam się w przekonaniu, że ten pomysł jest po prostu beznadziejny.
- Chcesz już jechać do domu?
Usłyszałam głos Louisa, który wyrwał mnie z moich rozmyśleń i pokiwałam głową. On delikatnie się uśmiechnął, jakby ze zrozumieniem. Chyba było widać po mnie zmęczenie. W końcu dochodziła już północ, a ja dzisiaj wstałam dosyć wcześniej na egzamin. Próbowałam się trochę przespać po powrocie do domu, ale obudziłam się po piętnastu minutach niespokojnej drzemki i dałam sobie spokój.
Louis wyjął telefon i zadzwonił po taksówkę.
- Będzie za jakieś dziesięć minut – oznajmił po zakończeniu rozmowy.
Przez najbliższe minuty Zayn mówił o czymś, ale szczerze mówiąc w ogóle go nie słuchałam. Wyłapywałam pojedyncze słowa, ale nie potrafiłam ich skleić w całość. Albo może po prostu nie chciało mi się tego robić. Zayn i Liam byli naprawdę bardzo fajni, w ich towarzystwie czułam się dosyć swobodnie, ale naprawdę już nie miałam na nic siły i nawet nie starałam się udawać fałszywego zainteresowania rozmową. Na całe szczęście, w końcu musieliśmy wychodzić na dwór, bo taksówka miała przyjechać lada chwila.
Ubrałam swój płaszcz, a Louis narzucił kurtkę na swój garnitur. Pożegnaliśmy się z chłopakami, którzy rozmawiali o jakimś wypadzie do klubu i udaliśmy się w kierunku wyjścia. Kiedy byliśmy już przy nim, kątem oka spojrzałam na zdjęcie Liama z Alexem Turnerem. Byłam o nie cholernie zazdrosna i wciąż nie mogłam uwierzyć, że jadłam w tym samym miejscu co wokalista Arctic Monkeys.
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, uderzył we mnie podmuch wiatru i poczułam, że co najmniej połowa moich włosów znajduję się teraz w niewłaściwym miejscu. Zaczęłam trząść się też z zimna, ta noc nie należała do najprzyjemniejszych, a temperatura wynosiła pewnie koło pięciu stopni. Louis zauważył moje zachowanie i objął mnie ramieniem. Wprawdzie nie poczułam się przez to cieplej, ale było miło.
Staliśmy tam w ciszy, było to trochę niezręczne. Chciałam coś powiedzieć, ale w tym momencie podjechała taksówka, a my wsiedliśmy do środka. Poczułam niesamowitą ulgę, we wnętrzu pojazdu było ciepło.
- Dobry wieczór państwu.
Pan taksówkarz posłał nam szeroki uśmiech. Był już w trochę podeszłym wieku, ale nie wyglądał na specjalnie zmartwionego tym faktem. Ani tym, że jest po północy, a on musi jeździć po mieście.
- No to gdzie jedziemy? - spytał starszy pan.
Louis podał mój adres i ruszyliśmy. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę. Po prostu żadne z nas nie miało potrzeby porozmawiać. Jedynymi dźwiękami jakie słyszałam była muzyka z radia i pan taksówkarz nucący piosenki pod nosem. Nie śpiewał zbyt ładnie, ale nie zwracałam na niego zbytniej uwagi. Zamiast tego, przypatrywałam się mojemu chłopakowi. Wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał i zauważyłam, że był nieco zmartwiony, chociaż starał się to ukryć. Nie musiałam się długo zastanawiać nad przyczyną jego zachowania. Praktycznie od razu przypomniałam sobie o podsłuchanej przeze mnie rozmowie i znowu zaczęłam się zastanawiać o co mogło chodzić. W mojej głowie miałam mnóstwo teorii, niektóre z nich brzmiały strasznie absurdalnie, a pozostałe były po prostu czarnymi scenariuszami. Nie chciałam wierzyć w żadne z moich przypuszczeń. Zawsze mogło być błędne, prawda?
Niewiele myśląc, chwyciłam Louisa za rękę i zaczęłam gładzić kciukiem jego knykcie. Po prostu musiałam to zrobić. Chłopak delikatnie uśmiechnął się pod nosem, podobał mu się ten gest. Odwrócił głowę w moim kierunku i patrzył prosto w moje oczy przez długie sekundy, ale później swój wzrok zatrzymał na chwilę na moim dekolcie. Potem znowu spojrzał na moją twarz, wykonał charakterystyczny ruch brwiami i ja już doskonale wiedziałam o co mu chodzi.
- Jesteśmy na miejscu – oznajmił taksówkarz. - To będą dwadzieścia trzy fu...
- Chwileczkę – przerwał mu Louis i puścił do mnie oczko. - Ja tylko odprowadzę dziewczynę do domu i zaraz pan mnie zawiezie do mnie.
- W porządku – odpowiedział pan, nieco zdziwiony. - Ale pamiętaj, że licznik cały czas będzie włączony.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko pokazał mi abym wyszła z samochodu. Zrobiłam to, a on niemal natychmiast znalazł się koło mnie. Zaczął się coraz bardziej zbliżać, dzieliło nas zaledwie kilkanaście centymetrów. Nagle podniósł mnie do góry, a ja instynktownie owinęłam swoje nogi wokół jego ciała, a ręce zarzuciłam na jego szyi. Zdziwił mnie ten ges z jego strony, kompletnie się czegoś takiego nie spodziewałam. Ale oczywiście nie protestowałam kiedy zaczął mnie całować i kiedy jego ręce znalazły się na moim tyłku. Wiedziałam, że pan taksówkarz się nam przygląda, a moja sukienka się pewnie nieco podwinęła, ale jakoś mnie to mało obchodziło w tamtym momencie. Bardziej dbałam o język Louisa, który znajdował się w moich ustach. Zupełnie jakby badał każdy fragment mojego podniebienia, bardzo uważnie. Bo przecież wcale nie znał doskonale, pomyślałam sarkastycznie.
Po dłuższej chwili, chłopak zaczął się ode mnie nieco oddalać. Moje stopy znowu znalazły się na ziemi. Czułam się nieco pewniej niż zwykle, bo dzięki moim wysokim szpilkom byłam wzrostu chłopaka.
- Nie chciałbym państwu przeszkadzać, ale wasz rachunek wzrósł już o pięć funtów! - krzyknął pan z taksówki. - Mogę liczyć dalej albo po prostu możecie zapłacić i dać mi obsłużyć innych klientów.
Spojrzałam na Louisa błagalnym wzrokiem.
- Chciałbym zostać, ale dzisiaj naprawdę nie mogę – odpowiedział ze smutną miną. - Jutro Zayn zaplanował video konferencje na jedenastą i ja muszę tam...
Chłopak przerwał kiedy moje ręce ponownie znalazły się na jego szyi. Oblizałam moje usta językiem i przygryzłam dolną wargę, po czym spojrzałam mu prosto w oczy. Starałam się go namówić za pomocą sposobu patrzenia.
- Proszę ciebie, bardzo mi zależy żebyś dzisiaj ze mną został – powiedziałam.
Patrzył na mnie nieco zdziwiony i wahał się jeszcze przez dłuższą chwilę. Jego spojrzenie skierowane było na taksówkę, później znowu na mnie i tak cały czas. W końcu westchnął głęboko i wyjął z kieszeni portfel.
- To ile jest do zapłacenia? - krzyknął do taksówkarza, a na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech oznaczający wygraną.

~~~

Po pierwsze chciałabym podziękować niallsfleur za sprawdzenie mojego opowiadania, poprawienie wszystkich błędów itp. <3
Po drugie, wprowadziłam małe zmiany. Pojawił się hashtag #ineedsomeonepl. Tam możecie dzielić się swoimi opiniami na temat mojego opowiadania i zadawać mi pytania.
JEŻELI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI PO LEWEJ STRONIE.
PROSZĘ O KOMENTARZE I ZA WSZYSTKIE Z GÓRY DZIĘKUJĘ :* 

8 komentarzy:

  1. Jak dla mnie,te rozdziały mogły by trwać nieskończenie długo

    uwielbiam czytać twoje ff ♥

    Pozdrawiam @Real_Piam_Payne

    OdpowiedzUsuń
  2. W koncu jeeest ! :) zapowiada sie +18 :D super ! Eleanor jest bardzo sympatyczna bohaterka, lubie ja i bardzo podoba mi sie watek homoseksualny w tym opowiadaniu, bardzo, bardzo :) zycze duuuzo weny i ciekawych pomyslow :) do nastepnego ! :) @befuddled_angel odmeldowuje sie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twoje opowiadanie!!! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rodział! Nie mogę się doczegać następnego!!! :D
    +Myślałaś może o założeniu kont na TT bohaterom? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie myślałam, na razie dopiero zrobiłam hasztaga na tt. nie sądzę, żeby moje opowiadanie było na tyle popularne, żeby tworzyć konta bohaterom ;D

      Usuń
  5. Rozdział niesamowity :) Kiedy można spodziewać sie następnego? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niedziela/poniedziałek, zależy od mojej bety :)

      Usuń