piątek, 25 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 13

CZERWONA CZCIONKA, CHYBA NIE MUSZĘ TŁUMACZYĆ O CO CHODZI XDDD

 - Zasługujesz na to co najlepsze.
Powstrzymałam chęć prychnięcia pod nosem. Ten tekst brzmiał jak z jakiegoś tandetnego filmu. Louis chyba miał słabość do takich bo często sklejane przez niego zdania brzmiały rodem jak z Hollywood. Ale teraz chyba zmierzał do czegoś poważniejszego. Siedziałam na łóżku w jego sypialni, wdychałam jego zapach. Po chwili on zajął miejsce koło mnie.
- James był chujem – powiedział takim tonem jakbym sama o tym nie wiedziała, a on chciałbym mnie uświadomić. - Powiem o czymś co istnieje od zawsze. Faceci dzielą się na kilka typów. Wiesz jaki jest najgorszy? Wbrew pozorom, nie jest to ktoś taki jak ja. Albo ja jeszcze jakiś czas temu, chyba to będzie lepsze określenie. Okej, dziewczyna jest na jedną noc, a potem się z nią kończy. To jest zachowanie, które jest pojebane. Sam jeszcze niedawno taki byłem, ale one wiedziały czego się po mnie spodziewać. Po prostu wiedziały jakim jestem typem faceta. Jakieś szare myszki czy wielkie romantyczki się do mnie nie przylepiały. Po co miałyby to robić? Złamane serce to nic fajnego, ty sama wiesz o tym doskonale.
Przygryzłam dolną wargę i opuściłam wzrok. On przysunął się do mnie, a ja rękoma delikatnie chwyciłam jego koszulę. Oparł swoje czoło o moje i mówił dalej, a ja czułam jego oddech na moich ustach.
- Najgorszy typ faceta to taki ktoś jak James. Chyba wiadomo dlaczego... Niby niepozorny, miły chłopak z sąsiedztwa. Zawsze będzie przy tobie, wysłucha, zrobi zadania domowe albo przygotuje do testu. Tak właśnie o nim myślałaś i wszyscy twoi znajomi pewnie też. Ja już potrafię poznać takich jak on, ale w wieku kilkunastu lat to nie jest proste... Milusi i kochany chłopak, przecież to nic groźnego! Matki uwielbiają takich jak on. A później okazuje się, że tacy chłopacy doprowadzają do takich rzeczy jak śmierć najlepszej przyjaciółki laski która mu się ''podoba''... Czego on w ogóle oczekiwał? Bo chyba nie chciał się dobrać do twoich majtek.
Spojrzałam na Louisa znacząco.
- Wybacz, może się mylę... Jednak myślę, że nie chodziło mu o seks. Myślę, że mogło chodzić o to, że groziłaś mu w szkole. Zastanawiałaś się kiedyś nad tym?
To miało sens. Myślałam nad tym, ale raczej nie brałam tej opcji pod uwagę jakoś specjalnie. Ale rzeczywiście... Groziłam mu. Teraz po paru latach widziałam to wyraźnie. Miałam lepsze wyniki w nauce, on był zawsze tuż po mnie. Jedyną rzeczą w jakiej byłam gorsza był cyfry na koncie moich rodziców.
- Może coś w tym jest – odpowiedziałam niepewnie.
- Wiesz może co teraz robi?
- Wyjechał z miasta, chyba do Londynu. Coś studiuje, nie mam z nim kontaktu od tamtej sytuacji.
- I bardzo dobrze.
Chłopak musnął lekko moje wargi, a ja poczułam dreszcze na całym ciele. Niby zwyczajny pocałunek, a robił ze mną takie rzeczy... W dodatku kończył on rozmowę o mojej przeszłości z Jamesem. Nie lubiłam wspominać moich szkolnych lat, a szczególnie tamtej imprezy, która zmieniła całe moje życie.
Jednak po opowiedzeniu tego wszystkiego Louisowi, czułam się jakoś lżej. Jakbym zrzuciła z siebie jakiś zbędny ciężar. Ta rozmowa pomogła, mimo faktu, że temat był dosyć ciężki.
- Poważne problemy zaczęły się dopiero później... - zaczęłam, zanim zdążyłam się powstrzymać.
- Nie rozmawiajmy już o tym – Louis westchnął. - Myślę, że już na dzisiaj wystarczy tego wszystkiego. Wiem o tobie teraz sporo i chyba nie dam rady na więcej informacji w ciągu jednego dnia. Myślę, że ty też jesteś wykończona po wspominaniu tego wszystkiego. Na razie chciałbym przejść do przyjemniejszych rzeczy.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko pod nosem, a ja wiedziałam o co chodzi.
- Dobrze – powiedziałam i odwzajemniłam ten gest.
On przyjął to jaką zachętę i zbliżył się do mnie. Jego wargi szybko odnalazły moje i zaczął mnie całować. Z początku było delikatnie, nawet za bardzo. Nie mogłam tego znieść więc zmusiłam go do zwiększenia intensywności pocałunku. On zrozumiał moją sugestię doskonale. Po chwili nasze pocałunki nie były już takie grzeczne. Chłopak przygryzł moją dolną wargę i lekko ją pociągnął. Później zaczął badać każdy zakamarek moich ust, a nasze języki zaczęły współpracować i wychodziło im to najlepiej jak tylko się dało. Zanim zdążyłam zauważyć leżałam na jego łóżku, a on na mnie. Nadal nie przerwał pocałunku.
Wtedy przypomniały mi się jego słowa z jednego z naszych pierwszych spotkań. Mówił mi, że woli być na górze i kazał zapamiętać na przyszłość. Wtedy myślałam, że jest idiotą i w myślach wyśmiałam te jego wspaniałe rady. Jednak one się sprawdziły, a mi na samą myśl o tej sytuacji chciało mi się śmiać. Powstrzymałam się od tego bo nie wypadłoby to zbyt dobrze. Prawdę mówiąc wyszłoby beznadziejnie. Śmiech podczas gry wstępnej? To chyba byłaby największa wpadka mojego życia.
Nie miałam czasu o tym myśleć bo moje myśli zaprzątał szokujący fakt. Życie płynęło mi tak szybko. Tamta sytuacja z Louisem miała miejsce zaledwie kilka tygodni temu. Miałam wrażenie jakby upłynęły od tego całe lata...
Poczułam ręce Louisa na moim brzuchu i przyjemne dreszcze. Jego palce błądziły w okolicach moich piersi, nieuchronnie się do nich zbliżały. Chłopak chwycił je przez bluzkę, ale to nie wystarczyło więc zaczęłam odpinać guziki mojej koszuli. On oderwał się na chwilę od moich ust i zaczął mi pomagać w rozbieraniu się. Kiedy zostałam w samym staniku on sam zdjął swoją koszulkę. Po raz kolejny zachwyciłam się jego niesamowicie zbudowanym brzuchem i delikatnie przejechałam po nim rękoma. Był naprawdę dobrze wyrzeźbiony i natychmiast nasuwało mi się pytanie ile czasu musiał spędzać na siłowni. Gdyby tylko chciał mógłby mi zrobić krzywdę i to bez najmniejszego problemu. Ta myśl mnie czasami przerażała, ale też gwarantowała mi bezpieczeństwo. Przy nim nic mi nie groziło.
W czasie kiedy moje myśli gdzieś odpływały, on pozbył się mojego stanika. Z zachwytem przyglądał się moim piersiom, a ja poczułam, że moje sutki zaczynają twardnieć pod wpływem jego dotyku i ciepłego oddechu.
Chłopak wziął moją lewą pierś do ręki i delikatnie ją ściskał. Po chwili zrobił to o wiele mocniej, poczułam ból. Mocny, ale przyjemny. W końcu wziął mojego sutka do ust a ja wydałam z siebie cichy jęk. Zaczął go ssać, a potem delikatnie gryźć. Po chwili to samo robił z drugim. Stopniowo zwiększał intensywność ruchów swoich ust. Jego ręką błądziła w okolicy moich spodni, które po chwili znajdowały się na ziemi. To samo stało się z jego dresami, zaledwie kilka sekund później.
Pokierowałam się w kierunku jego bokserek. Włożyłam do nich rękę i poczułam, że jego penis jest cały twardy. Zaczęłam go pieścić, a on z wrażenia oderwał swoje usta od moich piersi. Wydał się z siebie jęk, a ja poczułam niemałą satysfakcję. Chciałam już zdejmować jego bokserki, ale on powstrzymał mnie ruchem ręki.
- Nie teraz – powiedział cicho.
Zaczął bawić się tasiemką od moich majtek, po chwili one wylądowały na ziemi i byłam już całkowicie naga. On wtedy znowu zaczął mnie całować. Czułam jego erekcję, napierającą na moje ciało. Jego ręka sunęła po moich udach. Drażnił się ze mną, krążąc nią w okolicach mojej kobiecości. Po chwili poczułam jego dwa palce we mnie. Zaczęłam się wić pod wpływem jego dotyku, a moje plecy wyginały się w łuk. Ale prawdziwa przyjemność ogarnęła mnie dopiero kiedy jego palce zastąpił język. Wiedział co robi i był w tym dobry. Zaczął delikatnie, ale z czasem jego ruchy stawały się coraz intensywniejsze. Coraz głośniejsze jęki wydobywały się z moich ust. Chciałam go w sumie poczuć.
- Louis...
Nie musiałam kończyć, wszystko rozumiał. Chłopak ściągnął szybko swoje bokserki, a następnie sięgnął ręką do szafki stojącej koło jego łóżka. Otworzył szufladę i wyjął z niej foliową paczuszkę. Rozerwał ją zębami i zaczął ją wsuwać na swojego penisa. A później gwałtownie i bez żadnego ostrzeżenia, wszedł we mnie. Nadal to on był na górze. Wsuwał się i wysuwał ze mnie, a ja zaciskałam moje ręce na prześcieradle.
Czułam mrowienie między moimi nogami. Wiedziałam, że zaraz dojdę. Byłam naprawdę blisko. Każde jego pchnięcie było coraz mocniejsze, bardziej intensywne. Jęki wydobywały się z moich ust przez cały czas i stawały się coraz głośniejsze.
Przywarł do mnie całym ciałem. Nie było między nami wolnej przestrzeni. Czułam go bliżej niż kiedykolwiek.
- Louis! - krzyknęłam, ledwo łapiąc oddech.
Jego usta znalazły się przy moim uchu. Lekko przygryzł jego płatek.
- Razem – wyszeptał.
Jakby na jego znak, dwie sekundy później poczułam niesamowitą przyjemność. Jakby wszystko we mnie eksplodowało. On poczuł to wszystko w tym samym momencie. Zamarliśmy. Czułam jego oddech na mojej twarzy, był niespokojny, ale starał się go wyrównać. Po chwili opadł koło mnie na łóżku. Zaczęliśmy wdychać świeże powietrze, którego tak nam brakowało. Milczeliśmy przez dłuższą chwilę, aż w końcu odezwał się on.
- To było... wow... niesamowite, mówię poważnie.
Uśmiechnęłam się dumna pod nosem. Tylko na tyle było mnie stać. Byłam zbyt wykończona, żeby cokolwiek mu odpowiedzieć.
Minęło kilku minut, kiedy on wstał z łóżka i ubrał bokserki. Nie wiedziałam gdzie chciał pójść więc zainteresowana całą sytuacją, odwróciłam głowę w jego kierunku. Nasunęłam prześcieradło na moje piersi, a on zaśmiał się na ten widok.
- Nie musisz się zasłaniać, widziałem już wszystko.
Poczułam, że rumieńce pojawiły się na mojej twarzy.
- To odruch – odpowiedziałam zmęczona.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, pewnie udawanym. A potem się uśmiechnął, bardzo szeroko i bardzo chłopięco.
- Aż tak ciebie zmęczyłem?
Pokiwałam tylko głową.
- Szkoda – powiedział ze smutną miną. - Bo idę pod prysznic...
- Pewnie zimny.
Tym razem to ja się z nim drażniłam. Przerwałam jego zdanie w połowie, w dodatku z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
- Przekonamy się o tym wspólnie – powiedział.
Zanim zdążyłam na to zareagować, on już był przy mnie. Podniósł mnie z łóżka i wziął na ręce. Zapiszczałam, ale on to zignorował. Trzymał mnie w swoich rękach, zupełnie jak pannę młodą. Szedł w kierunku łazienki. Kiedy znaleźliśmy się w środku, Louis wziął rączkę od prysznica i zaczął mnie oblewać wodą. Nie pozostałam mu dłużna.
Po chwili byliśmy już cali mokrzy, a mój śmiech niósł się echem po całym domu.


- Co to?
Pod brodą Louisa była mała czerwona kreska. Lekko ją pogładziłam, zastanawiając się dlaczego wcześniej jej nie zauważyłam. Trzeba było naprawdę dokładnie się mu przyjrzeć, żeby ją zobaczyć. Może taki był powód...
- Blizna – odpowiedział chłopak. - Kiedy byłem mały, uwielbiałem się wspinać po drzewach. Po prostu pewnego dnia przeceniłem swoje możliwości i spadłem z jednego. Było naprawdę wysokie.
- Coś ci się stało poza tym?
- Miałem złamaną rękę. Dla siedmiolatka to była najgorsza możliwa rzecz. Miesiąc bez większości zabaw brzmiał wtedy tak jak wyrok śmierci.
Zaśmiałam się, słysząc jego słowa.
- No co? - oburzył się Louis. - Nie mów, że nie wspinałaś się po drzewach.
- Byłam w tym raczej słaba...
- No co ty? Masz przecież takie długie nogi...
- Wolałam inne zabawy.
Tym razem to on się zaśmiał. Dopiero po chwili zrozumiałam o co mu chodzi, ale nie odwzajemniłam tych emocji. Rzeczywiście, moje słowa zabrzmiały nieco dwuznacznie, ale rozmawialiśmy o dzieciństwie. W tamtych czasach nikt się nie przejmował takimi rzeczami, słowami.
- Świntuch – powiedziałam.
- Przecież wiem, że to uwielbiasz – odpowiedział, przygryzając swoją dolną wargę.
Pokiwałam delikatnie głową i przytuliłam się do niego jeszcze mocniej. Po wspólnym prysznicu pachniał jeszcze lepiej niż zwykle, a ten zapach przechodził we mnie. Włosy miał jeszcze nieco wilgotne, wplotłam w nie moje palce. Pod wpływem wody, kręciły się. Pachniały jakimś męskim szamponem.
- To co robiłaś kiedy byłaś dzieckiem? Bawiłaś się z młodszą siostrą? - zapytał Louis.
- Nie mam rodzeństwa – odpowiedziałam. - Ale za to miałam mnóstwo koleżanek na moim osiedlu. One miały siostry, a niektóre okropnych braci, którzy zawsze nam dokuczali. Teraz nie pamiętam imion większości z tych ludzi. A co do naszych zabaw, bo o to pytasz... Głównie bawiłyśmy się w lalkami. Czasami jeszcze w dom, sklep, przedszkole i tak dalej. Było trochę tych zabaw, teraz nie pamiętam ich wszystkich. Wiesz, typowe dziewczęce rozrywki. A ty tylko łaziłeś po drzewach?
- Nie, potem przyszedł czas na bardziej ''męskie'' sprawy. Kiedy zdjęli mi gips, czekała na mnie przykra niespodzianka. Nikt już nie chciał wspinać się po drzewach więc ja też musiałem odpuścić. Samemu już nie było w tym takiej zabawy, rozumiesz? Wtedy zapanowała moda na piłkę nożną, byłem w tym całkiem niezły. Nie chcę się chwalić, ani przesadzać, ale na moich terenach byłem mistrzem. Nikt nie był takim dobrym piłkarzem jak ja. W dodatku sprawdzałem się na każdej pozycji, a najlepiej na ataku.
Prychnęłam.
- A co było potem? Motor? - w moim tonie dało się wyczuć wyraźny sarkazm.
- Miałem swój skuter – odpowiedział, poważnym tonem. - Ale właściwie to na motorze też trochę jeździłem.
- Nie żartuj.
- Mówię serio! Kiedy przyjechałem do Manchesteru, poznałem Nialla. Jego starszy brat, Greg, miał motor. Nie było to jakieś super cacko, ale był całkiem niezły. W każdym razie starczał na nasze możliwości i to było najważniejsze. Czasami go sobie zabieraliśmy, bez zgody Grega i wyjeżdżaliśmy gdzieś za miasto. Ostatecznie go rozwaliliśmy i skończyła się zabawa, ale było naprawdę fajnie.
- Dziewczyny pewnie leciały na twardziela Tomlinsona na motorze.
- Właściwie nigdy nie pomyślałem o tym, żeby poderwać dziewczynę na motor. Ale Niall stosował ten patent, szło mu całkiem nieźle.
Nastąpiła chwila ciszy. Spojrzałam na zegarek, stojący przy stoliku koło łóżka. Wskazywał dwie minuty po północy.
- Chcesz iść spać? - spytałam.
- Właściwie to możemy coś zjeść...
- Seerio? - przerwałam mu. - Zawsze jesz w środku nocy? To nie jest zdrowe, nie chcę nic mówić...
- Eleanor, proszę ciebie! Nic ci się nie stanie jak raz na jakiś czas zjesz coś w nocy. Proszę nie mów mi nic o żadnych dietach i nie jęcz jak te wszystkie dziewczyny. Nie masz w sobie ani grama tłuszczu i nie mam pojęcia jak to możliwe. Mogłabyś być modelką...
- Koniec, Tomlinson, koniec – przerwałam. - Dziękuję tobie za chęci, ale nie mam ochoty na nic do jedzenia.
Chłopak prychnął. Myślałam, że wstanie z łóżka, pójdzie do kuchni i sam coś zje. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Leżał tam razem ze mną, nadal mnie mocno do siebie tulił i patrzył prosto w moje oczy.
- Muszę wiedzieć... - zaczął.
- Co?
- W sprawie Zayna i Liama. Naprawdę nie musisz do nich iść jak nie chcesz! Po prostu pomyślałem, że byłoby dobrze gdybyś ich poznała. To jest dzień twojego egzaminu, będziesz mogła się odstresować...
Louis plątał się w słowach, nie wiedział o czym mówi. Chciało mi się śmiać z tej jego chłopięcej nieporadności.
- Spokojnie, pójdę tam.
Chłopak nieco zdziwił się moimi słowami.
- Naprawdę? - spytał niepewnie.
- Tak – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy. - Podaj godzinę i miejsce, a potem po prostu tam na mnie czekaj.
Louis zrozumiał, że nie żartuje. Na jego twarzy zagościł piękny uśmiech. I wtedy po raz kolejny pomyślałam, że jestem ogromną szczęściarą.


~~~~

Co do tego rozdziału to jestem tak sobie z niego zadowolona, jak zwykle. Nie wiem czy kiedyś będzie mi się podobało coś co napisałam. Przepraszam za tyle czekania, ale wena do mnie ostatnio powraca i zaczęłam już tworzyć rozdział 14 :D

5 komentarzy:

  1. znowu komentuję jako pierwsza? haha
    rozdział był CUDOWY, nie tylko ze względu na.. ten.. fragment. ty tak znakomicie piszesz, nie można się od tego oderwać
    mam nadzieję że 14 rozdział będzie szybciej niż poprzedni haha xx

    ~ pfctgrande

    OdpowiedzUsuń
  2. mmm... to czekam z niecierpliwością ^-^ Czyli teraz będziesz dodawać rozdziały częściej ?

    OdpowiedzUsuń
  3. CHRYSTE PANIE! DYS YS ZAJEBISTE JEZU!!!! ŚWIETNIE PISZESZ! *sceny seksu szczególnie hahah* jak pisarka jest zadowolona to i czytelnicy też!
    bez owijania
    czekam na następny z niecierpliwoscią
    weny sweetie x
    ~ @bielejewska x

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle rozdział super!!! Nie mogę doczekac się następnego i mam nadzieję że będzie szybciej

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny TEN moment jak i cała reszta :D / my_perfect_ian

    OdpowiedzUsuń