Liceum było całkiem przyjemnym
okresem w moim życiu. Pięć dni w tygodniu ciężko pracowałam na
dobre oceny. W piątek szłam na imprezę i stawałam się zupełnie
inną osobą. Upijałam się, czasami nawet do nieprzytomności. W
sobotę leczyłam kaca u któregoś z moich znajomych. W niedziele
grzecznie wracałam do domu żeby przygotować się na poniedziałkowe
lekcje, ponownie stawałam się poukładaną kujonką.
Moi rodzice nie mieli pojęcia o niczym. Byli cholernie ambitni, największym problem dla nich była zła ocena z testu. Dwa tygodnie przed końcem liceum strasznie się pokłóciliśmy, a zaczęło się od bałaganu w moim pokoju. W końcu doszło do wytykania mi tego, że znikam na weekendy nie wiadomo gdzie. Kiedy wyszłam następnego dnia do szkoły moja matka postanowiła zrobić sobie wolne od pracy. Cały dzień spędziła na przeszukiwaniu mojego laptopa i pokoju. Oczywiście znalazła mnóstwo zdjęć z imprez, zużyte prezerwatywy, puszki po piwie, paczki po papierosach...
Kiedy wróciłam do domu razem z ojcem siedzieli przy blacie kuchennym. Byli strasznie wkurwieni. Powiedzieli mi, że mogę z nimi mieszkać do końca szkoły. Potem nie chcą mnie widzieć, mam zniknąć z ich życia. W tamtym momencie miałam wrażenie, że moje serce na chwilę stanęło.
Przez następne dwa tygodnie odzywali się do mnie tylko wtedy kiedy musieli. Na początku strasznie mnie to bolało, ale z czasem podeszłam do tego obojętnie. Nie pojawili się na moim zakończeniu szkoły. Po odebraniu dyplomu wróciłam do domu, spakowałam wszystkie moje rzeczy do mojego własnego samochodu i odjechałam. Nie zostawiłam im żadnego listu na pożegnanie, nic.
Dzięki moim wynikom w nauce co roku dostawałam stypendium. Urodziny i święta także mi pomogły. W ciągu paru lat oszczędziłam mnóstwo pieniędzy. W dodatku dostałam się na wymarzone studia w Manchesterze. Wyjeżdżając z Bostonu byłam świetnie ustawiona.
Pierwszą noc spędziłam w jakimś tanim motelu. Potrzebowałam tylko dwóch godzin na znalezienie idealnego mieszkanka i skontaktowania się z właścicielem. Mogłam je wynająć nawet od zaraz. Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Zapłaciłam za nocleg i wyruszyłam na podbój Manchesteru.
Znalazłam pracę w kawiarni blisko mojego mieszkania. Musiałam ograniczyć imprezowanie, ale udało mi się poznać nowych znajomych przy kilku wypadach do klubu. Szybko odnajdywałam się w nowym środowisku.
Chciałam zostać dietetykiem i studia które rozpoczęły w październiku mogły mi to umożliwić. Okazały się całkiem ciekawe. Jedynym minusem było to, że do uczelni musiałam dojeżdżać godzinę autobusem bo nie chciałam marnować pieniędzy na paliwo. W dodatku umówiłam się z moim szefem na godziny pracy które nie zbiegały się z moimi zajęciami.
I wszystko się układało. Do czasu poznania Jego.
Moi rodzice nie mieli pojęcia o niczym. Byli cholernie ambitni, największym problem dla nich była zła ocena z testu. Dwa tygodnie przed końcem liceum strasznie się pokłóciliśmy, a zaczęło się od bałaganu w moim pokoju. W końcu doszło do wytykania mi tego, że znikam na weekendy nie wiadomo gdzie. Kiedy wyszłam następnego dnia do szkoły moja matka postanowiła zrobić sobie wolne od pracy. Cały dzień spędziła na przeszukiwaniu mojego laptopa i pokoju. Oczywiście znalazła mnóstwo zdjęć z imprez, zużyte prezerwatywy, puszki po piwie, paczki po papierosach...
Kiedy wróciłam do domu razem z ojcem siedzieli przy blacie kuchennym. Byli strasznie wkurwieni. Powiedzieli mi, że mogę z nimi mieszkać do końca szkoły. Potem nie chcą mnie widzieć, mam zniknąć z ich życia. W tamtym momencie miałam wrażenie, że moje serce na chwilę stanęło.
Przez następne dwa tygodnie odzywali się do mnie tylko wtedy kiedy musieli. Na początku strasznie mnie to bolało, ale z czasem podeszłam do tego obojętnie. Nie pojawili się na moim zakończeniu szkoły. Po odebraniu dyplomu wróciłam do domu, spakowałam wszystkie moje rzeczy do mojego własnego samochodu i odjechałam. Nie zostawiłam im żadnego listu na pożegnanie, nic.
Dzięki moim wynikom w nauce co roku dostawałam stypendium. Urodziny i święta także mi pomogły. W ciągu paru lat oszczędziłam mnóstwo pieniędzy. W dodatku dostałam się na wymarzone studia w Manchesterze. Wyjeżdżając z Bostonu byłam świetnie ustawiona.
Pierwszą noc spędziłam w jakimś tanim motelu. Potrzebowałam tylko dwóch godzin na znalezienie idealnego mieszkanka i skontaktowania się z właścicielem. Mogłam je wynająć nawet od zaraz. Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Zapłaciłam za nocleg i wyruszyłam na podbój Manchesteru.
Znalazłam pracę w kawiarni blisko mojego mieszkania. Musiałam ograniczyć imprezowanie, ale udało mi się poznać nowych znajomych przy kilku wypadach do klubu. Szybko odnajdywałam się w nowym środowisku.
Chciałam zostać dietetykiem i studia które rozpoczęły w październiku mogły mi to umożliwić. Okazały się całkiem ciekawe. Jedynym minusem było to, że do uczelni musiałam dojeżdżać godzinę autobusem bo nie chciałam marnować pieniędzy na paliwo. W dodatku umówiłam się z moim szefem na godziny pracy które nie zbiegały się z moimi zajęciami.
I wszystko się układało. Do czasu poznania Jego.
Dziękuję za linka do ff. Kocham Elounor i nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, a jest ich 8, więc mam co czytać ^^
OdpowiedzUsuń@bemyloueh_
Zaczyna się ciekawie (:
OdpowiedzUsuńNa pewno będę czytać na bieżąco :D
Dziękuję za linka <3
@HazzaCzuffa69
Ciekawie się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będe czytać na bieżąco , i dziękuję za linka <3
@HazzaCzuffa69
mmm zapowiada się ciekawie! :))
OdpowiedzUsuń